Wejdz na strone Kliknij
Kliknij na : eigenes Bild anbringen
Wybieramy zdjęcie z dysku.
Nastepnie zaznaczamy: Ich bestätige......
Wpisujemy adres strony: Link .....
I klikamy na : Auf die pinnwand
Ja łowię sandacze z gruntu przez całe lato, kiedy to spinning trochę odpoczywa, a przeważają 2-dniowe zasiadki i nastawiam się i na białą i na drapieżną rybę...
Najczęściej są to zasiadki na ostrogach i powiem szczerze, że już większe bolenie połowiłem na ukleje, niż sandacze (głównie przedszkolaki)...
Albo nie umiem ich łowić tą metodą, albo brakuje mi wędkarskiego szczęścia, albo jest tak, jak mówisz i powinienem ich szukać w innych miejscach...
wedkarz2309 właśnie tak samo się na tych ostrogach męczyłem dawniej łowiłem nawet 8 sandaczy i żaden nie miał wymiaru no czasem coś wymiarowego nawet w snach nie miałem że mogę złapać 3 kilówkę nie mówiąc o smokach nie można się tylko zrażać zaczepami.
W takich miejscach też praktycznie siedzi każda duża ryba widziałem niesamowite spaślaki karpia nawet podbierałem znajomemu w ręcewe wrześniu karpie tam skakały na ogonie jak na jakimś łowisku specjalnym ale to nie dla mnie bo konieczne jest regularne sypanie,łowili amury,kilka razy widziałem wielką tołpyge,sumy ale te chyba jeszcze cwańsze bo pokazywały się w najbardziej zaczepowych miejscach z wierzchu gładka woda a pod spodem drzewo kajakarz mi wiosłem sprawdził
To, co opisuje Ron, to po prostu odzwierciedlenie zasady "gdzie patyki, tam wyniki" Ja tak samo, jak większość spinningistów łowię na główkach i przy opaskach - wyniki z roku na rok mam coraz słabsze, ale pokrywa się to z wynikami innych spinningistów. W mojej okolicy jest odcinek stromego brzegu i zwalonych drzew, i kilka razy próbowałem tam łowić, ale straty w przynętach były ogromne. Nie należę do zamożnych osób i sobie takie łowienie darowałem. Sandacze się trafiały, ale większość tak jak na główkach była niewymiarowa. Może dlatego, że na mojej Wiśle łowi siatkami trzech dzierżawców Jest jednak prawidłowość taka, że jedyne złowione wymiarowe sandacze w tym roku i te większe w poprzednich sezonach złowiłem na główce, gdzie trafiały się zaczepy i wywalone daleko w nurt kamienie, a nurt bił za 100 metrów w brzeg i wystawały tam konary, oraz na końcowym fragmencie opaski, gdzie w odległości około 150 metrów w dół zaczynają się zwalone drzewa. Są to miejsca, gdzie siatki nie sięgną, również wędkarzy jest w tych miejscówkach mniej, bo dojazd jest trudniejszy. Na spina można tam łowić, bo straty nie są duże.
Jak widać, z moich doświadczeń również wynika, że kluczem do połowienia większych sandaczy jest znalezienie odpowiedniego miejsca. Z kilkuletnich zmagań się z Wisłą dochodzę do wniosku, że nawet główki z idealnymi na jesień warunkami nie zapewnią adrenaliny, jeżeli codziennie odwiedza je kilku spinningistów i gruntowców, bo ryby wymiarowe się na nich nie utrzymują - wszystko, co ma wymiar, jest z czasem zabierane, jak nie przez tego, to następnego. Poza tym z czasem nie reagują na przynęty. W miejscach z małą presją większych ryb jest po prostu więcej, i nie każda widziała sztuczną przynętę.
Ron, również dzięki za wymianę doświadczeń
Jeśli będziesz chciał się podzielić sposobem zbrojenia, opisem swoich sposobów na ta rybę, opisem miejscówek, to zapraszam do tego tematu: http://www.narybk...ost_173369
W Polsce jest możliwe, by powalone drzewa, kłody, itp. itd. zalegały na dnie rzeki. W Holandii czy w Niemczech, nie znajdziesz takich "zjawisk", tu natychmiast jest usuwana taka przeszkoda rzeczna.
Szukam nowych miejscówek i zmieniam je często, by dać rybie spokój po kilku zasiadkach w danym miejscu.
Poławiam sandacza już kilka lat - nie mówię i nie mówiłem o sobie, że jestem specjalistą od połowu tego drapieżnika. Poławiam je praktycznie przez cały rok z dobrym skutkiem.
Człowiek uczy się z wypadu na wypad, nabiera doświadczenia i ulepsza swoje zestawy końcowe.
Poznaje nowe miejsca, porę roku i czas żerowania tej ryby.
A więc Panowie, jeśli to w pewnym stopniu będziemy wiedzieć i poznamy zachowania sandacza w danej miejscówce, to mamy gwarantowaną w sukces zasiadkę.
Do wedkarz2309
Mariusz, Ty z zasady zasiadasz na opaskach, główkach, warkoczach - tam gdzie jest duża presja wędkarzy. Spróbuj wyszukać miejscówek do których jest trudny dostęp, oddalonych od dróg dojazdowych, zdała od zabudowań, tam gdzie rzadko kto chodzi nad rzekę.
Gdy takową miejscówkę znajdziesz i przygotujesz ją sobie, a nic nie złowisz za pierwszym razem, to nie zrażaj się.
Ja deptałem po 800, nawet 1000 m. do miejscówki i to kilkakrotnie by ją poznać, a wtedy będą efekty
bobo całe szczęście nikt nie sprząta tych drzew bo kłusole zrobili by swoje...a tak to jeszcze piękna ryba jest,niedaleko mam piękne paro kilometrowe starorzecza ładne szerokie pełne rzadkich gatunków ptaków super dzikie tereny kiedyś pełne grubego szczupaka okonia teraz wyczyszczone praktycznie do zera z racji tego że to niecki z równym dnem praktycznie bez zaczepów....
Ron napisał(a):
Grzes77 gwarantuje Ci że w okolicy masz więcej dużego sandacza jak myślisz kilka lat rozpracowywałem tą rybę zanim zacząłem regularnie ją łowić to nie takie hop łowić grube sandacze bo sam notorycznie popełniałem błędy i wielu widzę jak się meczy nie mając nawet dotknięcia marudząc jak to nie ma ryb kiedy one na rzut przynętą pływają w tym takie smoki jak ten.
To już "nasty" duży sandacz o jakim wiem z tego powiatu w tym i kilka moich
To jest cytat z tematu Mareczka o wielkim sandaczu. Ron piszesz, że w moich stronach są takie dobre łowiska, nie wiem skąd jesteś, ale w pobliżu Kozienic nurt Wisły idzie prawym brzegiem, z mojej strony są w większości wypłycenia i spowolnienia, płycizny itp, więc o miejscówkach łownych nie ma mowy. Dopiero kilkadziesiąt kilometrów dalej, np w górę rzeki (Dęblin, Puławy), lub w dół (ujście Pilicy). Ron to co piszesz o sposobie łowienia sandaczy to prawda, są to trudne miejsca do obłowienia, bo nigdy nie wiemy jak drzewa układają się pod wodą, z tym że takich miejsc wcale nie jest dużo, do tego koryto rzeki zmienia się z każdym sezonem i jeśli chcemy coś połowić to trzeba być z wodą "na bieżąco" .
Tak na marginesie to ciekaw jestem skąd jesteś i na których tak łownych odcinkach łowisz .
Ron ma dużo racji ale nie we wszystkim.Tu łowię na płotki.
W Polsce w Odrze na uklejki ale wieczorami i na płyciźnie bez zawad w wodzie.Przez dwa lata odkąd zacząłem je tam poławiać robiłem to regularnie i ten z awatara tam się trafił,więc takich sztywnych reguł nie ma a trzeba szukać gdzie siedzą.
bobo160 napisał(a):
Do wedkarz2309
Mariusz, Ty z zasady zasiadasz na opaskach, główkach, warkoczach - tam gdzie jest duża presja wędkarzy. Spróbuj wyszukać miejscówek do których jest trudny dostęp, oddalonych od dróg dojazdowych, zdała od zabudowań, tam gdzie rzadko kto chodzi nad rzekę.
Gdy takową miejscówkę znajdziesz i przygotujesz ją sobie, a nic nie złowisz za pierwszym razem, to nie zrażaj się.
Ja deptałem po 800, nawet 1000 m. do miejscówki i to kilkakrotnie by ją poznać, a wtedy będą efekty
Masz rację Bogdan, a co do takich dzikich miejsc, to marzę o takim czymś i w przyszłym roku, będę chciał coś takiego poszukać, mam już nawet upatrzoną miejscówkę, którą zlokalizowałem na mapie. Lasy, lasy i jeszcze raz lasy, "z góry" wygląda to na rzadko odwiedzany odcinek Odry, ale zobaczymy, co się okaże praniu...
Kesu, mów co chcesz Odra może inna u mnie na płyciźnie w dzień czy nocą to sobie można żab nałowić może tam mniejsza presja kłusowników,ja odrzuciłem książkowe reguły przyjąłem własne i były wyniki.Nocą ryby biorą jedna za drugą-bajka dla małych dzieci,czerwcowe sandacze to jak łapanie miętusów w lipcu-bajka moje zdanie że czerwiec-lipiec to nie ma po co chodzić na ryby albo na karpie to tylko kulki i tona sprzętu za górę pieniędzy kilka miesięcy obserwowałem wiślanego "karpiarza" sprzęt plecak tylko jedna wędka zawsze,wyniki dużo karpi od 5-12kg parę amurów
Odbiegłem od tematu ale nie lubię wędkarskiego lansu
Mitów wędkarskich jest dużo...